Żagiel Piecki - Unia Olecko 2:0

Żagiel Piecki  - Unia Olecko   2:0

Kurowski - Malon , Roch (37' Federowicz Mar. ) , Bloch, Kurpiewski - Polewaczyk, Kwiatek ( 60' Krupiński T.), Berk (89' Reszka), Włodkowski - Puławski ( 80' Borowy), Piendyk

Bramki  Puławski 26',  Polewaczyk 90'

Wyszarpane, wygryzione, wyrwane ... inaczej nie da się określić tego zwycięstwa! Gloria okupiona trzema kontuzjami ,zwolnieniami L4 oraz skurczami do dnia następnego ! Po takich meczach jak ten - buduje się zespół , po takich meczach zespół staje się kolektywem, w którym jeden pójdzie w ogień za drugim. Nie było łatwo, nie było miło , ale jest przyjemnie...

Unia Olecko przyjechała do nas jako jeden z pretendentów do awansu. Gdyby ustawić zakłady bukmacherskie przed meczem, podejrzewam, że stawka na przyjezdnych byłaby dwukrotnie niższa - Najmniej!

My przystępujemy do meczu bez chorych - Taszketa i Mućki, czyli dwóch naszych "zębów trzonowych". Taktyka na mecz? Bronimy i staramy się wyprowadzać kontry, w których główną postacią ma być Piendyk!

Od początku spotkania inicjatywę posiada Unia, która lepiej operuje piłką i dłużej jest w jej posiadaniu. Nastawiona na kontry, nasza drużyna , odpowiada jednak indywidualnymi akcjami przede wszystkim Puławskiego. To właśnie Grzesiu oddał pierwszy, bardzo grozny strzał w 20 min., po którym bramkarz Unii - Grygo - musiał się wysilić. Mimo, że posiadanie piłki oscylowało w granicach 30% -70% dla Olecka, to jednak nasi zawodnicy tworzyli grozniejsze sytuacje. W 25 min. kolejna świetna,indywidualna akcja Puławskiego, Grzesiu z 16 metrów przymierza po długim rogu i daje nam prowadzenie! Brawo Panie Grzegorzu, właśnie za takie bramki Pana uwielbiamy!

Kolejne minuty upływają pod dyktando gości. Niestety kolejny raz mamy pecha jak chodzi i nasze kości. Tym razem , świetnie spisujący się Wojtek Roch doznaje urazu piszczela i musi zejść z boiska. Jego miejsce zajmuje Tata Bubu Martino, a na miejsce stopera przesuwa się Berk. "Wyyyjaz, wyyyyjazd" - skąd znamy te okrzyki? One towarzyszyły nam w ostatnich minutach pierwszej połowy, gdy skutecznie odpieraliśmy ataki przyjezdnych. Na przerwę schodzimy z jednobramkowym prowadzeniem.

Na początku drugiej połowy dostajemy kolejny "cios". Kwiatek upada na "pseudo koszoną" trawę, a raczej kępę i łamie kość przyśrodkową stopy!! Kolejna kontuzja, kolejne osłabienie... . W głowach kibiców zaczyna się tlić myśl - " czy damy radę" ? Bogu dzięki,  nad sytuacją panuje Manager , który przegania złe myśli kibiców i jak mantrę powtarza magiczne słowo klucz - "najmniej"! Na boisku jeszcze, najmniej, 30 minut do końca, a gra zaczyna się toczyć do jednaj bramki... . Na całe szczęście przewaga gości nie przekłada się na sytuacje bramkowe. Za to my w 75 minucie mogliśmy "pozamiatać". Grający bardzo dobre zawody - Piendyk znalazł się sam na sam z Grygo i uderzył...wprost bramkarza!! "Kurza twarz!!!" - wykrzyczał tylko Medialny Piszczu i złapał się za głowę. Napór Unii trwa. Za ten okres gry warto pochwalić naszego bramkarza - Sławka Kurowskiego, który swoimi pewnymi interwencjami dawał dużo spokoju zespołowi. Końcówka spotkania to już prawdziwe show i emocje rodem z rollercoaster! Najpierw Adi w kolejnej sytuacji "sam na sam" uderza obok słupka! Ostatnie minuty, kolejna kontuzja, tym razem Berk nie może kontynuować gry! W jego miejsce Joker w talii Rogowskiego - Reszka! Sędzia dolicza 5 minut do końca. W naszym polu karnym co chwila dochodzi do zamieszania. Do bitych rzutów rożnych wbiega nawet bramkarz Unii! Na całe szczęście mamy Tatę Bubu który ekspediuje skutecznie wszystkie piłki ! Po jednym z takich wybić, piłkę w środku przejmuje Reszka. Popularny "Heszke w Meszke" niczym Xavi uruchamia Adiego, a ten na pełniej szybkości dopada do piłki i sunie z nią na pustą bramkę! "Jeeeee, jeeeee jeeeeeeeeeest!" - okrzyk radości wśród blisko 300 osobowej grupie kibiców mówi jedno - Mamy Zwycięstwo!!!! Adi dopełnia formalności a sędzia po wznowieniu gry, kończy zawody!

Bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. 3 pkt okupiliśmy kontuzjami. Na pewno do końca rundy nie zobaczymy już Kwiatka. Nie wiadomo jak Roch. To była prawdziwa piłkarska wojna z happy endem! To były emocje , pozytywne emocje o których marzą nawet w Arenie Korsze!

P.S. Gratulacje dla naszych Piłkarzy, którzy awansowali do ME! To był piękny dzień w Pieckach :)

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości