Żagiel Piecki - Start Kruklanki 6:2

Żagiel Piecki - Start Kruklanki 6:2

Skład : Szewczak W. - Malon (15' Bloch R.), Bloch P., Berk, Nałysnyk (89' Borowski R.) - Polewaczyk (70' Włodkowski), Rzemyk, Puławski, Krupiński K. - Kulig (65' Siekierski), Górski (46' Kuśnierz)

Bramki : Kulig x 4, Nałysnyk, Krupiński K.

czerwona kartka : W. Szewczak 15 minuta. 

  Nikt przed meczem nie mówił, że będzie łatwo, miło i przyjemnie. Ale co można było powiedzieć w 15 minucie meczu, gdy nie dość, że straciliśmy bramkarza, to jeszcze bramkę z rzutu karnego? Blisko 30 stopni Celsjusza, a Żagiel w dziesięciu musi, przez ponad 70 minut, odrabiać straty. Uda się czy się nie uda? Podejrzewam, że nie jeden, ze zgromadzonych na trybunach kibiców, miał chwilę zwątpienia. Żagiel przetrwał trudny okres, włączył drugi bieg i w dwadzieścia minut zmiażdzył, wręcz przejechał się po skonsternowanych zawodnikach Startu Kruklanki - strzelając w tym czasie aż sześć bramek!

 Sobota, 27 maja Roku Pańskiego 2017. W Pieckach wielkie oczekiwania, wielkie wydarzenia. To miał być dzień Żagla i Pawła Sobczyńskiego vel Sombrero, który, właśnie dzisiaj, stawał na ślubnym kobiercu. Wszystko przygotowane i dopięte na ostatni guzik. Plan jest prosty - najpierw wygrywamy, potem bawimy się na weselu Sary i Sopka. Murawa boiska, przy Zwycięstwa 35, równie zachwycająca i zjawiskowa jak suknia ślubna Panny Młodej. Najlepszy Greenkeeper w tej części województwa - Kierownik Rosnowski, znów stanął na wysokości zadania i przy pomocy tajemniczego "Dzinksa" przygotował wspaniały, zielony plac do gry w piłkę.  Piękna słoneczna pogoda, która na trybuny ściągnęła ok 250 osób i wielkie oczekiwania. To już finisz rozgrywek, żadna strata punktów nie może się wydarzyć, jeżeli chcemy utrzymać pozycję lidera! 

Sobota to również czas powrotów. Po blisko rocznej przerwie, do składu powraca idol "Żylety" - Wojciech Szewczak.  "Odkurzony" pod nieobecność Styczyńskiego - Taszket, znów stanął między słupkami swojej świątyni i znów, jak za dawnych lat, miał czarować kocimi paradami. Poza obsadą bramki, w polu, sami starzy znajomi z  #Medialnym26 na czele. 

Początek meczu. Żagiel od początku stara się narzucić swoje warunki i tworzy akcje bramkowe. Niestety strzałom Górskiego i Kuliga brakuje nieco precyzji. Gdy wydawało się, że bramka dla naszej drużyny jest jedynie kwestią czasu, nadchodzi piętnasta minuta. Z pozoru niewinne dośrodkowanie do Roberta Hejki, kończy się faulem naszego bramkarza na napastniku przyjezdnych. Sędzia zawodów dyktuje rzut karny, a Taszketa wysyła z czerwoną kartką na trybuny! Wg nas była to zbyt pochopna decyzja Arbitra, jeżeli chodzi o czerwień, ale niestety już nieodwracalna. Do bramki wchodzi młodszy z braci "B", który zastępuje Malona. Słynący z zamiłowania do disco polo - "Młody", na dzień dobry musi wyjmować piłkę z bramki, bo skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się, nota bene - najelokwentniejszy zawodnik Startu - Sebastian Sochacz. To były ciężkie chwile naszej drużyny. Po starcie gola, nie dość, że sami nie potrafiliśmy stworzyć poważniejszego zagrożenia, to jeszcze niewiele brakowało, by stracić kolejną bramkę. Raz uratował nas Młody, drugi raz - Junior, blokując strzał na linii bramkowej. Dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy przypomina o sobie Łowczy! Turbo Naleśnik od własnego pola karnego mija kolejne trzech rywali i zostaje sfaulowany. Sam poszkodowany wykonuje rzut wolny, po którym piłka trafia do Kuliga, a ten robi już to co umie i kocha najbardziej - lokuje piłkę w siatce. Stan rywalizacji - 1:1, a strzelec gola pędzi ile sił do jednego z miejscowych fanów - Macieja Srebrowskiego i wręcza mu koszulkę Cracovii Kraków, w której święcił najlepsze okresy swojej kariery. Brawo Panie Przemysławie, gest godny mistrza. 

To co stało się na początku drugiej połowy powinno na stałe zapisać się w annałach Serie A. Grający w osłabieniu Żaglowcy rzucili się do szaleńczego ataku. Bez zbędnych kalkulacji, bez jakichkolwiek skrupułów, zaczęli punktować przyjezdnych. Sygnał do ataku dał oczywiście Kulig. Liderowi pierwszej linii Żagla wtórował Turbo Naleśnik, który swoimi rajdami doprowadzał do szału obronę Startu. W przeciągu pierwszych 15 minut drugiej połowy, strzelamy pięć bramek. Średnio co trzy minuty jedną! Znów hat trickiem popisuje się Łowczy, swoje gole zdobywają też Nałysnyk i Junior. Prawdziwy koncert gry KSŻ!  Rozkręcony na dobre nasz zespół wyglądał jakby to on grał z przewagą, nawet już nie jednego, a dwóch zawodników. Tytaniczną pracę w środku pola odwalają Puławski i Rzemyk, a Adi Polewaczyk bije rekord powrotów na sprincie w swoje pole karne. Wielka wola walki, determinacja, uporczywość to dzisiaj cechowało naszą drużynę. Żagiel pokazał, że w trudnym momencie nie poddaje się, skonsolidowany, konsekwentnie brnie do celu, do brzegu z napisem "PIĄTA LIGA". 

Przed nami trzy kolejki do końca sezonu. Do małej niespodzianki doszło w Wydminach, gdzie Kłobuk urwał jeden punkt faworyzowanemu Mazurowi. Dzięki temu mamy już cztery punkty przewagi nad drugim Jurandem i pięć nad Mazurem Wydminy. Za tydzień, w niedzielę udajemy się do Mikołajek. Czeka nas kolejny trudny mecz. W walce o awans pozostają trzy drużyny. Punktów stracić nie powinien Jurand Barciany, który zmierzy się z czerwoną latarnią ligi - Sartem Kozłowo. Trudne zadanie znów czeka Wydminy, które skonfrontują się na wyjeździe, z nieobliczalną Redutą Bisztynek. My jednak patrzymy wyłącznie na siebie. Dziękujemy kibicom za wsparcie, zapraszamy za tydzień do Mikołajek na kolejną ligową dawkę emocji!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości