Salęt Boże - Żagiel Piecki 1:1

Skład : Kurowski - Kurpiewski, Bloch, Berk, Borowy - Polewaczyk (55' Górski), Szewczak Ł. (72' KrupińskiT.), Kulig, Włodkowski(65' Malon) - Piendyk, Siekierski (46' Krupiński K.)
Bramki - 1:0 Januszkiewicz 5' ,
1:1 Kulig 90' (k).
W niedzielę zmierzyliśmy się, w Zyndakach, z Salętem Boże w ramach XIII kolejki Serie A.
Niestety w protokole meczowym, z różnych powodów, zabrakło kilku ważnych nazwisk. Absencje Kwiatka, Marcina i Mateusza Federowiczów spowodowały, że coach musiał nieco przebudować wyjściową jedenastkę. Pod nieobecność Kwiatka w pierwszej linii, szansę otrzymał Siekierski, a w środku pola brylować miał niezmordowany "Stachu". Oczywiście oczy sympatyków klubu skierowane były na naszą defensywę, która w ostatnich sześciu kolejkach dopuściła do utraty tylko jednej bramki i jest w tym okresie zdecydowanie najskuteczniejszą ze wszystkich ekip A klasowych.
Na bardzo małym i twardym boisku od początku trwała zażarta walka o każdy metr boiska. Dało się dostrzec, że nieco więcej wprawy w poruszaniu się, po tej specyficznej murawie, mają gospodarze. Ciężko było o jakąkolwiek taktykę, gra ograniczała się do długich piłek , granych niekiedy nawet, od bramkarza do bramkarza. Niewątpliwie kibice, zgromadzeni tego dnia na stadionie, mogli czuć się rozczarowani grą obu zespołów.
Pierwsi do natarcia ruszyli zawodnicy Salętu i już przed upływem 10min prowadzili 1:0. Najlepszy w ich szeregach - Januszkiewicz - zrobił to co potrafi najlepiej. Z prawej strony boiska, złamał akcję do środka, a następnie mocnym i bardzo precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę, dał prowadzenie swojej drużynie. W dalszej części gry akcje przenosiły się z jednej bramki na drugą. U nas najbliżej strzelenia bramki był Berk, niestety jego strzał , z linii bramkowej wybił obrońca Salętu. Jeszcze lepszą szansę miał Piendyk, który po dośrodkowaniu Kuliga, uderzył z pięciu metrów , minimalnie obok słupka. Salęt, prócz kilku wbić piłki w naszą "szesnastkę" , nie potrafił stworzyć sobie klarownych sytuacji. Do przerwy przegrywamy 0:1
Druga połowa zaczyna się od mocnego uderzenia gospodarzy. Na nasze szczęście, świetnie spisuje się Kurowski. Jego interwencja po mocnym strzale zza linii pola karnego - o tyle skuteczna co efektowna! Żagiel pomimo, że przegrywał nie potrafił narzucić swojego stylu gry ekipie z Bożego. Co gorsza , coraz trudniej było o sytuacje bramkowe. Nie mieliśmy, prócz Piendyka, żadnych argumentów w ofensywie. W 75 min mogło być już po meczu... "Medialny 26" chcąc wybić piłkę głową, zrobił to tak niefortunnie, że ta spadała idealnie "za kołnierz" Kurowskiego. Nasz goalkeeper i tym razem wykazał się nie lada Robinsonadą , czy jak kto woli ..."Neueriadą" i pozostawił nas w grze. Gdy Arbiter pokazał, że dolicza 3 min. do końca spotkania, nastąpił ostatni, rozpaczliwy atak Żagla. Do wbitej, w pole karne piłki, doszedł Piendyk i gdy składał się do strzału , został sfaulowany przez pomocnika Salętu - Kowalczyka! Sędzia zdecydowanie pokazał na 11 metr. Do piłki podszedł Kulig i pewnym strzałem, w prawy róg bramkarza, zapewnił nam remis. Do końca meczu wynik się nie zmienił i z trudnego terenu wywozimy 1 pkt.
Podsumowując spotkanie, wynik należy uznać za sprawiedliwy. W pierwszej połowie przeważał Żagiel, w drugiej Salęt. Zdecydowanie największy wpływ na widowisko miał stan murawy, który nie pozwolił obu drużynom na pokazanie pełni możliwości. Za tydzień jedziemy do Barcian , które odżyły w rundzie wiosennej i na pewno będą chciały utrzymać swoją zwycięską passę.
Komentarze