Pogoń Ryn - Żagiel Piecki 4:2
Niedziela zaczęła się najgorzej jak tylko mogła. Z samego rana dowiedzieliśmy się , że zagrać z powodu kontuzji nie będzie mógł Wojtek Szewczak. Pod jego nieobecność na bramce zadebiutował ... Reszka! Czara goryczy przelała się o godz. 17:00 , kiedy sędzia zawodów gwizdnął po raz ostatni.
Nim przegraliśmy, popełniliśmy cztery szkolne błędy w obronie, które zadecydowały o porażce. W przeciągu 20 minut , gospodarze nas wypunktowali, bramki padały "ze wszystkiego" , jedna za drugą. Do przerwy było jednak 4:1, bo gola dla nas zdobył, z rzutu karnego - Marcin Federowicz.
Druga połowa, może to zabrzmi nieco śmiesznie, ale była pod naszą kontrolą. Niestety zdobyliśmy w niej tylko jedną bramkę, a konkretnie niezawodny Rolka. Więcej wpaść nie chciało, choć okazji na pewno nie brakowało. Ostatecznie, kolejny już raz, przywozimy z Rynu bagaż czterech bramek.
Komentarze