MKS Ruciane Nida - Żagiel Piecki 0:0

MKS Ruciane Nida - Żagiel Piecki  0:0

Skład : Szewczak - Malon , Bloch, Berk, Roch - Krupiński K ( 85' Domian)., Federowicz Mar. (70' Reszka) , Borowy, Polewaczyk - Piendyk (80' Rutkowski ) , Rolka ( 90' Krupiński t. )

"Los chce ze mną grać w Pokera, raz mi daje, raz zabiera..." - wers tej piosenki, jakże popularnego ostatnim czasem - nurtu muzycznego , jak ulał pasuje do obrazu gry naszej ekipy. Bo przecież w teorii, punkty mieliśmy ciułać w meczach z Bęsią, Bożem, Kętrzynem, Rynem ... a tymczasem punktujemy z Oleckiem i MKS Ruciane'Nida, a więc faworytami. Co los zabrał z Kętrzynem , Besią, dzisiaj oddał w Rucianem!

Nie miał to być mecz trudny jedynie z tego powodu , że przeciwnik silny. Musieliśmy dodatkowo zmagać się z kontuzjami i chorobami swoich graczy (znów). Co by nie było , ale brak Puławskiego, Kwiatka, Włodkowskiego, Kurpiewskiego , czterech do tej pory podstawowych graczy , nie napawał optymizmem. Ogólnie pod względem zdrowia, bardzo nieudana dla nas jest ta runda. Co chwila inny zawodnik dostaje kontuzji, chyba jeszcze nie zdarzyło się by wszyscy zawodnicy byli w pełni sprawni...

Od początku spotkania inicjatywę przejmują gospodarze. Rzucają się na nasz zespół jakby w 15 minut chcieli rozstrzygnąć losy pojedynku. Dobrze, że mamy Taszketa i trochę ... szczęścia, gdy piłka odbija się od słupka po strzale Sieruty. My pierwszy raz zagrażamy w 15 min., gdy Tata Bubu uderza soczyście z półwoleja, niestety w środek bramki. Chwilę póżniej , w dość nieoczekiwanej sytuacji , znajduje się Rolka, niestety mając przed sobą jedynie Noska, uderza nad poprzeczką. W odpowiedzi MKS, a raczej ... Piszczu! Medialny 26 , tak niefortunnie interweniował, że piłka toczyła się w kierunku bramki. Na całe szczęście kapitalnym refleksem w tej sytuacji popisał się Szewczak. W 30 min. najlepsza okazja dla KSŻ na zdobycie gola. Po zamieszaniu w polu karnym MKS-u , piłkę przejmuje Krupiński Karol i wycofuje ją na 11 metr do Berka. Jednak strzał naszego stopera ląduje na słupku ! Ale , żeby tego było mało, trzeba odnotować też strzał Taty Bubu z rzutu wolnego w ... poprzeczkę. Zawodnicy MKS- u dwukrotnie domagali się za to podyktowania jedenastki za rzekome "ręce" w naszym polu karnym. Gwizdek sędziego jednak milczał... . Do przerwy schodzimy z bezbramkowym wynikiem.

Druga połowa to absolutna dominacja MKS-u. Miejscowym coraz bardziej zaczyna się śpieszyć i preferowaną do tej pory ładną, kombinacyjną grę zamieniają na długie podania za plecy naszych obrońców. Bryluje w tym oczywiście Sieruta, który dosłownie "na nos" rzuca kolejne piłki. W szeregach naszych rywali budzi się powoli też ten , którego obawialiśmy się najbardziej - Domurat. W 55 minucie z ostrego kąta uderza, na szczęście jedynie w boczną siatkę. Duże zagrożenie napływało do nas z lewej strony, gdzie wrzutkami w szesnastkę , zasypywał nas Szmigiel. W grze naszej drużyny nie można było dopatrzeć się kilku celnych podań, najczęściej były to 3-4 padania, po których następowała strata. W głowach naszych zawodników tliła się już tylko jedna myśl - "Obrona Częstochowy" . Ale jak tu odeprzeć rywali , jak do końca meczu jeszcze pół godziny ! W 65 min. "Wejście Smoka" mógł zaliczyć Kamil Maciorowski, ale z siedmiu metrów uderza w ... słupek! Uuuuuuufffff- westchnął tylko Manager i uniósł kciuk do góry. W naszym polu karnym regularnie dochodzi do zamieszania. Dwoi i się i troi Szewczak, biegając od jednego słupka do drugiego. Nasi stoperzy więcej czasu spędzają w powietrzu niż na ziemi , wybijając głową, następujące po siebie, centry. Preferowanym przez Żagiel w ostatnich minutach - antyfutbol , przynosi jednak efekty -czas upływa , a Domurat nadal nie może się wstrzelić w bramkę. Kiedy wszyscy spoglądają na zegarki, MKS przeprowadzą ostatnią nawałnice. Dośrodkowanie z lewej strony zamyka na 7 metrze pomocnik gospodarzy i ..... uderza w porzeczkę ! Co za fart. Za chwilę arbiter kończy zawody i remisujemy 0:0.

Nasi zawodnicy pozostawili sporo zdrowia na boisku, należą im się gratulacje. Gra może mało efektowna, ale jak widać skuteczna. Remis z pretendentem do awansu, na ich boisku, z przetrzebioną własną kadrą!

Jeszcze słowo o naszych kibicach. Dziękujemy za wsparcie i doping. Nie często się spotyka, a już na pewno nie w tej klasie rozgrywkowej, żeby na obcym boisku usłyszeć " Gramy u siebie... " . Dodatkowo sama ilość osób , które pojechały wesprzeć Żagiel w kościelną niedzielę, w deszcz, zasługuję na szacunek i jest to swego rodzaju pieckowski ewenement socjologiczny. A dodajmy , że ta tendencja nie trwa od dzisiaj.... . Ciekawy materiał na kolejny artykuł!

Za tydzień ostatni mecz w tym roku. Zapraszamy na godz. 14:00 na ŻagielArena na Derby Powiatu! Rywalem będzie Kłobuk Mikołajki.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości